poniedziałek, 19 grudnia 2016

Kilka słów pod koniec




 Najpierw zapraszam na epilog: tutaj :)

Nie wiem, co napisać. Może dlatego, że jest godzina 00:00 (jak ładnie!) - oczy same mi się zamykają, a mózg przestał poprawnie pracować dobre pięć lat temu ( to znaczy, ech, 3 godziny!). Na szczęście wypiłam chwilę temu kawę, więc jestem w stanie jako-tako myśleć, aczkolwiek z góry przepraszam za niepoprawną konstrukcję zdań czy błędy w każdej możliwej postaci.
            Może więc skupmy się na blogu. Zapodam najważniejszą informację, o której już wspominałam:
            To nie koniec!
            W opowiadaniu Zatrzymać w Pamięci postawiłam na otwarte zakończeniu, będąc niemal jak Słowacki, który pisząc ,,Kordiana" miał stworzyć piękną i sławną trylogię. Koniec końców nie wszystko poszło po jego myśli i cała historia kończy się w momencie, w którym w stronę głównego bohatera jakaś banda rozkapryszonych sługusów cara celuje z broni. Kotary opadają  parę sekund za szybko, a Słowacki decyduje się jednak nie kończyć swojego cudownego dramatu (?XD) i gorliwy czytelnik do końca życia stawia sobie pytanie: I co dalej? (Właśnie przedstawiłam wam zmodyfikowaną wersję Kordiana, którego nigdy nie czytałam, ale pewnie coś z tego co napisałam jest prawdą!). W każdym razie ja - w przeciwieństwie do Słowackiego - zamierzam doprowadzić swoje opowiadanie do końca.
            Oficjalnie informuję, iż druga (zarówno ostatnia) część pojawi się na osobnym blogu...

            www.pokonacmagie.blogspot.com
 
            ...I będzie o wiele krótsza niż pierwsza, ale - z mojego punktu widzenia - ciekawsza.
            Teraz chciałabym przejść do rzeczy dla mnie najważniejszej, mianowicie podziękować Wam za wszystkie komentarze - te jawne, jak i anonimowe, za każdy przeczytany przez Was rozdział i każde wejście na tego bloga. To Wy - czytelnicy - byliście motorem napędowym całego opowiadania i bez Was na pewno poddałabym się już wiele miesięcy temu.
            Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
            Oczywiście nie jest to żadna forma pożegnania - co to, to nie - w końcu spotykamy się (mam nadzieję!) już za niedługo, kiedy tylko ogarnę szablon (już przedwczoraj pooglądałam filmiki na yt jak się robi szablon na bloga, jestem prawie pro w tej dziedzinie... no dobra, może jeszcze nie...) i zabiorę się do pisania! Na szczęście zbliżają się święta, zasłużony odpoczynek i dużo jedzenia, co da mi w końcu jakąś dawkę energii, bo spanie 4-5h dziennie chyba mi nie odpowiada (nie żebym z tego powodu w szkole zasypiała na nudniejszych lekcjach...)
            Nie żałuję rozpoczęcia pisania bloga. Fakt - czasem było ciężko, głównie przez brak czasu lub brak weny. Zdarzało mi się przekładać bloga ponad szkołę, ale koniec końców wyrabiałam się jako-tako (mam dar ściągania na sprawdzianach hehe). Mówiąc (pisząc) zupełnie szczerze: uważam osobiście, że z każdym rozdziałem było trochę lepiej i śmiało mogę porównać początki tego bloga do jego końcowych rozdziałów, by powiedzieć: Woho, czegoś się dzięki pisaniu nauczyłam! Miejmy nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej.
            Nie jestem pewna, czy zawarłam w tej luźnej wypowiedzi pisemnej wszystko, co zawrzeć chciałam. Kofeina chyba przestała już działać, a to znak, że pora spać (nie polecam wstawać o 5:30 każdego dnia).
            Podkreślam jeszcze raz: to nie koniec, więc słowa pożegnania zachowam na odpowiednią chwilę. 

          Nie odchodźcie ode mnie, jak Draco od Hermiony.
                                                                                                               Wasza,
                                                                                                               Kathleen Smith

2 komentarze:

  1. Bądź pewna, że ja nie odejdę! Choćby odciągali mnie wołami, zostanę i dalej będę czytać każdą Twoją notkę z zapartym tchem i zaciśniętymi kciukami.
    Ja z kolei dziękuję za dawkę emocji, wzruszeń i nadziei, która nigdy mnie nie opuszczała. Dziękuję!
    I cieszę się, że to nie koniec, bo nigdy ale to nigdy nie pogodzę się z tym, że Hermiona straciła wspomnienia.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i ściskam mocno, Iva Nerda

    OdpowiedzUsuń